Recenzja wyd. DVD filmu

Dzikie pszczoły (2001)
Bohdan Sláma
Tatiana Dyková
Eva Tauchenová

A tu pospolitość brzęczy...

Jeśli komuś czeskie kino kojarzy się głównie z dyskretną ironią, sympatią wobec bohaterów, miłym słowiańskiemu sercu "ciepełkiem", niech lepiej porzuci ten stereotyp przed przystąpieniem do
Jeśli komuś czeskie kino kojarzy się głównie z dyskretną ironią, sympatią wobec bohaterów, miłym słowiańskiemu sercu "ciepełkiem", niech lepiej porzuci ten stereotyp przed przystąpieniem do oglądania "Dzikich pszczół" Bohdana Slamy. Sportretowana przez reżysera wioska na Morawach bardziej przypomina skąpane w deszczu prowincjonalne inferno z "Szatańskiego tanga" Beli Tarra niż rozświetlone słońcem miasteczko z "Postrzyżyn" Menzla wg Hrabala. Niemal wszyscy upijają się tu podejrzanie wyglądającą, zieloną wódką, kupioną "na krechę" w budzie z dykty udającej sklep. Jedyne echo wielkiego świata to warkot motoroweru Lady, czarusia stylizującego się dość nieporadnie na Michaela Jacksona. Prowincjonalna rzeczywistość nie jest u Slamy azylem przed zgiełkiem cywilizacji. Dusi, przygniata, przesłania perspektywy. Ludzie wolą tu chodzić utartymi ścieżkami, choćby oznaczało to bezmyślne łażenie w kółko po raz wydeptanym okręgu. Role wydają się być rozdane raz na zawsze. Lada aż do późnej starości będzie się skręcał do rytmu muzyki Michaela Jacksona wzbudzając aplauz bywalców wiejskiej gospody. Bożka aż po grobową deskę będzie jeździła z Ladą na motorowerze, którego on nigdy nie da jej poprowadzić. Naiwny gajowy Karolek pewnego dnia zapewne po prostu padnie idąc po wódkę dla pomiatających nim kobiet. Okazuje się jednak, że kilka szczerych zdań, niewymuszonych gestów i jedna miłosna noc mogą zmienić wszystko, choć następnego dnia wydawać się może, iż nic się nie zmieniło... "Dzikich pszczół" nie ogląda się łatwo. Przez większą część filmu dzieje się bardzo niewiele. Bohaterowie chodzą to w jedną, to w drugą stronę. Prowadzą rozmowy, z których nic nie wynika nie tylko dla widza, ale przede wszystkim dla nich samych. Reżyser nie ułatwia odbiorcom zadania. Nie każe swoim współpracownikom uwodzić publiczności montażem czy pracą kamery. Wiele sekwencji kończy zwykłe wyciemnienie, znane z seryjnych telewizyjnych produkcji, po czym w kolejnym ujęciu wszystko pozostaje takie jak wcześniej. Ciemny ekran nie sygnalizuje tu jakiegoś dramatycznego zwrotu akcji, lecz raczej nieubłagany upływ czasu. Tylko w oddali, jakby zza ściany, słychać niekiedy odległe brzęczenie roju pszczół... Można by rzec, parafrazując Wyspiańskiego, że na Morawach ukazanych w obiektywie Slamy "pospolitość brzęczy". Obraz stopniowo się jednak rozjaśnia. Nieznacznie, niemal niezauważalnie, ale jednak. Tak jakby niektórzy mieszkańcy wioski powoli wychodzili z samego serca otaczającego ją gęstego lasu i dostrzegli prześwitujące między gałęziami promienie słońca. Jeśli kogoś nie odstrasza taka włóczęga po kniei, zachęcam do obejrzenia "Dzikich pszczół". Wydania DVD nie opatrzono niestety żadnymi dodatkami. Szkoda - wypowiedzi reżysera czy znakomitego aktora Pawła Liski z pewnością wzbogaciłyby odbiór filmu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jeżeli ktoś wybierając się na "Dzikie pszczoły" obawiał się efektu "czeskiego filmu", to z kina wyszedł... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones